Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dali zaliczki na sprowadzenie samochodów. Teraz nie mogą znaleźć nieuczciwego importera

Marcin Jaszak, Joanna Biegalska
Jacek Babicz
Józef B. ze Świdnika obiecywał, że sprowadzi samochody z zagranicy. Jego klienci twierdzą, że brał zaliczki, ale do dziś nie zobaczyli zamawianych aut. Większość z nich nadal walczy o zwrot utopionych pieniędzy, które w swojej naiwności wpłacili nieuczciwemu sprzedawcy samochodów.

Jeden z poszkodowanych Marian D. w październiku ubiegłego roku umówił się z Józefem B. na sprowadzenie z Niemiec samochodu marki Mazda 5. Wpłacił zaliczkę 10.000 złotych, które pan B. przyjął za pokwitowaniem.

- Kilka dni później, zgodnie z umową przekazałem mu jeszcze 22.000 złotych, za pośrednictwem zaufanego człowieka pana Edwarda M. Obiecywał, że w ciągu dwóch tygodni sprowadzi ten samochód - przyznaje Marian D. - Do tej pory nie otrzymałem ani auta, ani pieniędzy.

Nabity w butelkę mieszkaniec Świdnika próbował wszelkimi sposobami skontaktować się z Józefem B. - Początkowo odbierał moje telefony, ale potem był już nieuchwytny. Próbowałem się skontaktować z nim osobiście, oświadczył, że jak będzie miał pieniądze, to mi odda, ale jak ich nie będzie miał, to nie odda, a samochód mogę sobie narysować - dodaje pan Marian.

Marian D. szukał pomocy u prawnika. Kancelaria prawna z Warszawy przygotowała przedsądowe wezwanie do zapłaty 31 maja 2010 roku i przesłała za potwierdzeniem odbioru na adres Józefa B. Zapłaty zażądano w nieprzekraczalnym terminie 7 dni. Do dzisiaj jednak Józef B. nie odpowiedział na to powiadomienie.

Kolejny klient Józefa B. stara się odzyskać wpłacone pieniądze od ponad roku. - Zupełnie inaczej się umawialiśmy na realizację tej umowy. On ma w mieście złą opinię, ale wcześniej sprowadzał bardzo dużo aut i nie było żadnych problemów. Wpłaciłem więc pieniądze i czekałem na zamówiony samochód. Niestety, pan Józef nie wywiązał się z umowy i zażądałem zwrotu pieniędzy. Część kwoty już mi oddał. Teraz jest w szpitalu. Ale obiecał, że ureguluje należność - tłumaczy mężczyzna.

Więcej szczęścia miała kobieta, która wpłaciła 20 tysięcy.

- Rozliczył się ze mną po prawie trzech miesiącach. Wcześniej sprowadził samochód mężowi. Myślałam, że skoro tak, to nie będzie problemów. Jednak się pomyliłam. Oddawał na raty. W końcu odzyskałam całą kwotę - opowiada kobieta.

To nie jedyny sposób, w jaki Józef B. próbował uzyskiwać dochody. Dwóch mężczyzn, którzy chcieli założyć warsztat samochodowy, podpisało z nim w maju umowę najmu wiaty garażowej. Wpłacili 10 tysięcy zł kaucji.

- Wiatę miał nam udostępnić pierwszego lipca. Czekamy do tej pory. Kiedy zobaczyliśmy, że pan Józef robi problemy, chcieliśmy odstąpić od umowy. Niestety, pieniędzy też nam nie chciał oddać. Ostatecznie powiedział nam, że jest w szpitalu w Stalowej Woli i kiedy wyjdzie, to ureguluje należność - mówi jeden z przedsiębiorców.

- Tu już nawet nie chodzi o pieniądze. Bardziej boli mnie, że ktoś oszukał mnie w tak podły sposób. A kiedy słyszę, że nie jestem jedyny, to krew mnie zalewa - dodaje drugi.

Nie udało nam się skontaktować z Józefem B. Zgodziła się z nami porozmawiać jego rodzina.

- Rozumiemy te osoby, ale proszę zrozumieć, to była działalność męża. My nie mamy z tym nic wspólnego. Teraz cierpimy, bo wszyscy zgłaszają się do nas - tłumaczy żona pana Józefa.

- Żyjemy w państwie prawa, więc chcemy, żeby to rozstrzygnął sąd. W tej chwili nie jesteśmy w stanie brać kolejnych kredytów, aby spłacać zobowiązania ojca. Prosimy wszystkich, którzy mają jakiekolwiek roszczenia w stosunku do ojca, aby składali wnioski do sądu z powództwa cywilnego - apeluje syn Józefa B.

Marian D. sprawę oszustwa zgłosił do policji. Policja umorzyła postępowanie. Podstawą do wszczęcia kolejnego postępowania byłoby zgłoszenie się większej liczby osób z podobnym problemem.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto